Nowy Zjazd 1 - dawna łaźnia Michała Żdanowicza

 



Trzypiętrowy budynek łaźni parowej Michała I. Żdanowicza wybudowano w latach 1867–1868 na planie podkowy otwartej ku zachodowi. Był to ówcześnie największy gmach łaźni w Warszawie. Wewnątrz podkowy znajdowała się kotłownia z wysokim kominem widocznym na wielu zdjęciach. Do budowy gmachu użyto, jak podkreślała prasa, tylko miejscowych materiałów – począwszy od cegły i wapna a skończywszy na wyposażeniu łazienek i pokoi kąpielowych. Łaźnię otwarto 14 czerwca 1868 r. Przewidziano, że z łaźni będą mogły korzystać różne warstwy społeczne – od ubogich, dla których przeznaczono tanie łazienki po 5 kop., za 75 kop. wynajmowano elegancki salonik z wanną, a elegancko urządzone familijne apartamenty kąpielowe kosztowały 5 rubli. Z dolnych 5-kopiejkowych łaźni mogło jednocześnie wygodnie korzystać 500 osób.Do każdego oddziału urządzono oddzielne wejścia, a do łaźni familijnych – od strony Nowego Zjazdu prowadził oszklony „most napowietrzny przykryty dachem, zabezpieczający od deszczu podjeżdżających pod ten wiszący portyk powozowych gości”.
Dla pokrzepienia korzystających urządzono na dole szynk dla niezamożnych, a dla zamożniejszych na piętrach - wytworne bufety. Przy każdym oddziale urządzono pralnię, aby człowiek korzystający z łaźni wyszedł z niej nie tylko czysty, ale i odziany w czystą bieliznę. Ubodzy samodzielnie mogli za darmo wyprać i wysuszyć bieliznę, zamożniejszemu za drobną opłatą usługę tę wykonywała służba. Wodę do łaźni dostarczano z Wisły podziemnym przekopem, którą to, jak donosiła prasa, „za poruszeniem indeksu na cyferblacie najświeższego wynalazku, każdy z kąpiących się może mieć zimną lub gorącą, bijącą z kranów lub tryskającą z pryszniców, a również za jego pomocą można wypuszczać wodę nieczystą”.
Prasa opisywała, że wanny, których na dole było 20, a na górze - 30, były miedziane i porcelanowe, kobierce na sofach i posadzkach miękkie i ozdobne, nad marmurowymi konsolami zostały umieszczone wspaniałe lustra. Do dyspozycji gości były piękne cienkie prześcieradła i ręczniki oraz ponad 70 osób służby.
3 października 1868 r, z tej luksusowej łaźni skorzystał osobiście Jego Cesarska Wysokość Jenerał Inspektor Inżynierii Wielki Książę Mikołaj Mikołajewicz Starszy. Widać przypadła mu do gustu, bo zachęcał właściciela do wybudowania podobnej łaźni w Petersburgu.
W 1872 r. przedsiębiorstwo Żdanowicza przekształcono w Towarzystwo Akcyjne Łaźni Parowej w Warszawie, następnie w latach 20 XX w. - w Stowarzyszenie dla Urządzenia i Utrzymywania Publicznych Łaźni i Pralni, a w następnie w 1924 r. - w Towarzystwo Budowy i Eksploatacji Domów, które było właścicielem budynku do 1939 r.
W latach 1926–1928 budynek został zmodernizowany i podwyższony o trzy kondygnacje. Po przebudowie gmach stał się największym w Warszawie obiektem biurowo-mieszkalnym. Mieściły się tu między innymi, biura fabryki Schichta produkującej w zakładach przy ul. Szwedzkiej bardzo popularny proszek do prania „Radion”. W dwudziestoleciu międzywojennym budynek słynął z umieszczonej na nim ogromnej reklamy mydła „Jeleń” Schichta. Notabene - od 1927 r. Werner Schicht i inni członkowie władz spółki Schicht-Lever S.A. byli członkami zarządu Towarzystwa Budowy i Eksploatacji Domów.
W latach 1926–1930 w budynku mieściło się krajowe biuro Towarzystwa Strażnica oraz sala zebrań warszawskiego zboru Badaczy Pisma Świętego. Natomiast w latach 30. XX wieku w budynku tym umieszczono Komendę Powiatową Policji Państwowej, a także w 1931 r. w wynajętych 20 pomieszczeniach otwarto Muzeum Kolejowe.
W czasie wojny mieścił się tu posterunek granatowej policji i przez pewien czas niemiecki szpital polowy. W czasie powstania warszawskiego budynek był ważnym punktem niemieckiego oporu, którego powstańcom nie udało się zdobyć.
Po wojnie wieloletnim użytkownikiem budynku była Centralna Rada Związków Zawodowych, a od lat 90. XX wieku mieści się w nim Mazowieckie Centrum Stomatologii. Niestety w wyniku remontu przeprowadzonego w latach 2005–2007 zniszczono wiele oryginalnych elementów wystroju wnętrz (m.in. wystrój głównej klatki schodowej).





 

Komentarze